Kałuża

Kałuża




Zdarzają się takie dni w życiu człowieka, że jedyne co może zrobić to polec na polu.... nie chwały, ale Mokotowskim. Koło KAŁUŻY podziwiać pluskające się psiaki, rozbrykane dzieci brodzące w wodzie, zalegające stada ludzi w różnych kombinacjach. Człowiek dochodzi do siebie na łonie natury, na świeżym powietrzu. Leży, wzdycha, poczyta i od razu robi mu się cieplej na serduchu, lżej na duszy i wątrobie.

Dla tych, co nie wiedzą, a wiedzieć powinni. Dbam o stały wzrost poziomu statystyk czytelniczych. Wiadomo niespełniony pisarz, jak sam nie może, to przynajmniej poczyta sobie, sprawdzając co tam w trawie piszczy. Warto być na bieżąco. Książki to mój świat, moje życie. Nie wyobrażam sobie życia bez nich. O ambicjach pisarskich innym razem. Czytać można w każdym miejscu. Każdy ma swoje ulubione - w zaciszu domowym, w ulubionej kawiarence, na ławce w parku, na trawie, chodniku, w pociągu... metrze.  

Pochłonął mnie "Hotel dla twoich rzeczy" Joanny Jagiełło. To rzadka umiejętność sprawić, że czytam z uśmiechem na ustach, wydając od czasu do czau niepokojące dźwięki, szczerząc się jak głupi do sera. Czasem dopadają nas szare dni. Próbują pochłonąć, ale my się nie dajemy. Są ludzie, są historie, które trzymają nas na powierzchni. To jedna z nich.



A na koniec dnia człowiek się dopieszcza i od razu życie nabiera smaku.



Dom pod diabłami

Dom pod diabłami






Powiadają, że często nie dostrzegamy tego co mamy pod nosem. Dopiero inni nas uświadamiają, a my pukamy się w czoło z niedowierzania. Połowę swojego życia spędziłam w urokliwym zakątku. Nosa poza jego obszar nie wychylałam. Było mi dobrze w moim świecie. Gdzieś w połowie podstawówki zaczęłam wybierać się na wycieczki do stolicy, głównie do kina, ewentualnie sklepów muzycznych, na koncerty, w odwiedziny do znajomych czy rodziny. To były wyprawy na całe dnie. Jakiś powiew świeżości, nowości. Mimo tego z przyjemnością wracałam do swojej ciszy, lasów, parków... Wszystko zmieniło się wraz z pójściem do liceum. Od tamtego czasu, z małą przerwą, moje życie związało się na stałe ze stolicą. Uczyłam się, pracowałam, żyłam w aglomeracji. Powrót do domu okazał się bolesny, nie obeszło się bez siniaków, ale pozwolił mi spojrzeć na swoje rodzinne strony z innej perspektywy. Początki były trudne. Byłam zniesmaczona, zawiedziona komunikacją, dojazdami, brakiem atrakcji. Ogólnie mówiąc byłam na NIE. Tupałam nogami na prawo i lewo chcąc wyrazić swój bunt przeciwko zaistniałemu stanowi rzeczy.
Do momentu pojawienia się w moim życiu A.K. Chyba tylko osoby, które sprowadzają się do nowego miejsca są w stanie odkopać uroki, które dla nas spowszechniały. Wyciągnięta na stare śmieci zaczęłam patrzeć na otaczającą mnie przestrzeń jej oczami. Dostrzegam zmiany, piękno bijące z natury, spokój, moją historię.


HUGONÓWKA jest moim miejscem z dzieciństwa. Mieszkając po sąsiedzku bywałam tam prawie codziennie. Co niedzielę byłam na każdym seansie w KINIE BEATA, którego zgliszcza po pożarze wypaliły dziurę wielkości wielkiego kanionu w moim sercu. Czekałam niecierpliwie na wznowienie odbudowy Hugonówki. Stoi dumna, prężąc się w całej okazałości odkrywając przed nami swoje nowe oblicze. Obecnie mieści się zaciszna kawiarnia i druga siedziba domu kultury. Kawiarnia pachnie świeżością, warszawką... co jednych może przyciągnąć, innych odstraszyć w obawie zobaczenia tych wszystkich, co to ubrani w szary dresach w zerówkach od Ray Banach, wyciągniętych bluzach przechadzają się leniwym krokiem rzucając na prawo i lewo ą i ę. Wnętrze przyjemne, można się miękko zapaść na kanapie, odprężyć. Jak dla mnie artystyczna oprawa trąci myszką, ale ogólne wrażenie jest przyjemne. Żałuję tylko, że coraz mniej jest okazji do leżakowania w słońcu.

 

                           

Kawiarnia Hugonówka
Mostowa 6
Konstancin-Jeziorna

fot. Anna Koczanowska



reprodukcja Hugonówki

PANNY WYKLĘTE

PANNY WYKLĘTE


Coś się wydarzyło, wszystkich zadziwiło
w uszach zadudniło
w sercu ślad pozostawiło



"PANNY WYKLĘTE" to projekt muzyczny Dariusza Malejonka, znanego szerszej publiczności z Armii, i artystek polskiej sceny muzycznej, którego inspiracją są historie Żołnierzy Wyklętych. Teksty piosenek powstają na kanwie opowieści tych, co przeżyli. To piękna forma przekazywania historii nie tylko miasta, ale nas samych.
Bycie obserwatorem skandującego tłumu wypełniającego muszlę koncertową Parku Sowińskiego "cześć i chwała bohaterom" czy Bóg Honor Ojczyzna, jest bezcenne, a zarazem pozostawiające przestrzeń do refleksji.
Sam koncert jest przeżyciem zarazem estetycznym, jak również duchowym. Muzyka łączy pokolenia, pozwala przetrwać, zachować pamięć, a to najcenniejsze.





Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger