Cuda na kiju

Cuda na kiju


Gorzki smak intensywnej pracy zna każdy. Spinasz się, żeby osiągnąć normę niczym przodownik pracy, ale pomału zaczynasz odczuwać swąd przegrzewających się styków, mózgownica paruje od nadmiaru nieludzkiego wysiłku, zaczynasz chodzisz po ścianach.... ale wisi nad tobą death line, więc przesz do przodu jak opętany. Nie kończysz na oddziale zamkniętym, ale przynajmniej kończycie przed czasem. Gloria i chwała rozbrzmiewa w uszach. Padłeś, ale jesteś z siebie dumny. Kiedy okaże się, że twój skromny wkład przyczynia się do rozwoju biegu zdarzeń, możesz odetchnąć z ulgą. A co najważniejsze możesz wyjść na miasto w poszukiwaniu uciech dla ciała i duszy.

Stópki me małe zamieszały i CUDA NA KIJU się ludzkim oczom ukazały.
A tam same dziwa, ciemne piwa, cienkie spodki, leżaki, zakamarki, dziury








GANESH

GANESH





Prawdziwy smakosz nie mógł lepiej trafić - świątynia patrona uczonych i nauki, opiekuna ksiąg, liter, skrybów i szkół - otworzyła przede mną świat pięknych kolorów, doznań dla wszystkich zmysłów, ale przede wszystkim podniebienia. Daleko mi do wyprawy na słoniu, ale tramwajem na Marszałkowską 10/16 mogę jechać zawsze i o każdej porze. Sekretem indyjskiej kuchni jest piękno barw, harmonia smaków, wykorzystywanie prostych potraw. Mogę śmiało powiedzieć, że po włoskich pastach to jest mój nr. 2 :-) Raczkuję, w kwestii znajomości kuchni indyjskiej, ale z przyjemnością pobiorę dodatkowe lekcje, żeby wzbogacić swoją wiedzę i rozkoszować się delikatnie kremową konsystencją sosów z dodatkiem prawdziwego placka roti lub naan.





Zaskoczeniem okazała się dla mnie CHAŁWA MARCHEWKOWA /Gaajar Kal Halwa/ jak dla mnie zdecydowanie za słodka mimo domieszki migdałów.



Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger