WI-TAJ


Są takie miejsca do których pójdę w ciemno chociaż zmieniają się pracownicy, ale sama idea prowadzenia lokalu od lat nie ulega zmianie. Najlepszą kawiarnią w mieście jest dla mnie KAWKA przy pl. Konstytucji i nic tego nie zmieni. A chodzę tam od czasów studiów, czyli wieki całe. 


Macie tak, że do pewnych ludzi was ciągnie? Ja tak miewam z miejscami. Poszłam na kawę, ale jakoś po drodze zgłodniałam i musiałam tam dojść chociaż wokół tyle miejsc... zapowiadał się obiad pod chmurką-drzewkiem w cieniu, ale deszcz postanowił nas przegonić do środka. Znalazłam swoje miejsce kulinarne na świecie w stolicy :-) zakochałam się w jedzeniu i pewnie do znudzenia będę wyciągać tam wszystkim, żeby móc skosztować wszystkich pozycji z menu :-) taka jestem zachłanna, ale co tu się dziwić, jak kobieta jest zakochana to jest nieobliczalna... Idę na rękę potencjalnym zgnębionym i randkowiczom - jak nie macie pomysłu skierujcie swoje kroki na Plac K. 
Jednak najistotniejszy jest fakt, że WI-TAJ odkryłam z osobą, dzięki której prowadzę blondynę :-) 


Chociaż przy wyborze potrawy kierowałam się kolorystyką - takie spaczenie estetyczne - pamiętałam, że curry pod względem smaku i ostrości stopniuje się na skali kolorystycznej, więc musiałam obejść się smakiem na zielone i czerwone, ale żółte pokochałam. Opatentowałam swój sposób na użytkowanie pałeczek i szamałam, aż się uczy trzęsły, a serce radowało. 


Wi-Taj jest niebem dla miłośników kuchni wietnamskiej oraz tajskiej.


 Pl. Konstytucji 4


 A tutaj dałam się złapać :-) a potem zrobiłam test na lemoniadę, Jeden: Zero dla Cafe Negro. Chociaż nadwiślana jest the best.  



A to jest piękny dowód na to jak autor ma lenia i nie chce mu się kadrować/ przycinać i idzie na łatwiznę. Ale kto mi zabroni - bywają gorsze paszkwile fotograficzne :-) 

Brak komentarzy:

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger