Wszyscy jesteśmy fotografami

Wszyscy jesteśmy fotografami


 Czasami mimo zmęczenia, rycia nosem o chodnik jestem w stanie zwlec się na miasto, ponieważ mam możliwość spotkania się ze znajomymi, a jak zaciekawi mnie jeszcze temat wokół fotografii to idę jak w dym. Pierwsze spotkanie z cyklu "Wszyscy jesteśmy fotografami" otworzyło spotkanie z Andrzejem Draganem. Z wykształcenia fizyk, który wymyślił sobie swoją technikę cyfrowej obróbki fotografii, którą nazywa "retuszem światłem". Nazwisko jakieś znajome, w którymś kościele dzwoni tylko pytanie w którym... Poszłam i jak to ja trafiłam na spotkanie z Mellerem promującym nową powieść. Obeszłam prawie cały PeKiN już miałam wracać do domu, ale mój upór bywa bezwzględny. Okazało się, że wystarczyło przejść na drugą stronę, no co blondynka potrafi. Tłum, duchota, mała widoczność - bardzo źle zorganizowane, nie wspominając o Paniach z teatru obok przeganiających ze schodów. Ale czego się nie robi dla "sztuki".
Sam "wykład" Andrzeja Dragana... pozostawiał wiele do życzenia - nie liczyłam na pokaz slajdów zdjęć i opisywanie jak to się robi :-) Trochę żenujące zwłaszcza, że miało być o kłamstwach w fotografii, a nie o tym jak to autor bawi się w photoshopie krok po kroku. Stwierdzenie prowadzącego: to zadawajcie pytania, ja odpowiem... Jeśli chodzi o fotografie to nie moja estetyka. Czy żeby zaistnieć trzeba tworzyć tak "kontrowersyjne" sesje? Mam wiele zastrzeżeń do jakości portretów, ale przecież Andrzej Dragan nie jest zawodowym fotografem??? Ale nagradzanym na świecie, więc się nie znam :-P

Doceniam sesję poruszającą temat anoreksji, która obiegła cały świat i odbiła się echem tam i ówdzie wzbudzając poruszenie w środowisku - takie zdjęcia są potrzebne, żeby oddziaływać na społeczną wyobraźnię, edukować.

A reszta to już szczegół.

http://andrzejdragan.com/


WFP - warszawski festiwal piwa - czyli blondynka rozrabia cz.2

WFP - warszawski festiwal piwa - czyli blondynka rozrabia cz.2


Podczas zeszłorocznej edycji WFP na Stadionie Legii można było konsumować rozlewane przeze mnie piwo, które warzy więcej. W tym roku odwiedziłam swojego ziomka Janinkę, która jest piwnym smakoszem :-) 



Oczopląsu można było dostać od tych stoisk, beczek, butelek i masy ludzi, która się przetoczyła przez Stadion. Wszamałam w przerwie pierożki tajskie, a potem konsumując stout na espresso bardzo wyrazisty mocny smak z browaru Mariensztat szalałam jak opętana na automatach - jak małe dziecko.
Za to Trzech Kumpli mnie powaliło pozycją Saison Imperial 12,2% i słodkim zapytaniem jednego z Kumpli, a ile pani wypiła? A na ile wyglądam? - odpowiedziała rezolutna blondynka. Skończyło się na piwnych opowieściach. 
Najlepsze i tak okazało się poszukiwanie szkła festiwalowego, które wymiotło :-D 





och Praga

och Praga




Uwielbiam takie sytuacje uprowadzenia do miejsca, gdzie gdyby nie ktoś wtajemniczony nie wiedziałabym, że można tam zjeść. Na Targowej jest brama, a w bramie kontrastujące ze sobą budynki. Obrazu dopełnia blok mieszkalny. Wchodzi się od kuchni, jedzie windą niby towarową na drugie piętro. Wysiada się kieruje swoje kroki długim korytarzem, a tak ukazuje się naszym oczom mały lokal bistro w którym stołują się wtajemniczeni ;-) oraz pracownicy biurowca w którym się znajduje. Czadersko :-) oby więcej takich miejsc na moim kulinarnym szlaku. Jest niedrogo, przytulnie, ale przede wszystkim smacznie. Mnie w udziale przypadła zupa dyniowa na ogrzanie w te deszczowe dni idealna. Mam nadzieję, że jeszcze tam wrócę. 


W ogóle Praga ma w sobie coś magicznego, a zarazem czasem lekko się jej boję :-D pociąga mnie jak facet z którym wiesz, że nie powinnaś się zadawać, bo nic dobrego z tego nie wyniknie. To jak balansowanie na krawędzi, igranie z ogniem... magnetyczne, niebezpieczne, pociągające. Gdybym miała wybierać miejsce do zamieszkania to wybierałabym między Pragą, a Ochotą :-D 
aż mam dreszcze i chcę jeszcze... 

magic nails by @jagodanail

magic nails by @jagodanail


Po raz kolejny mam okazję pochwalić się niezwykłymi ludźmi :-) Kto mnie zna wie, że jestem ostatnią blondynką na świecie, którą można posądzić o zrobienie sobie paznokci, a jednak wszystko zmieniło się za sprawą pewnej polonistki, która odkryła przede mną świat termicznych hybrydowych lakierów. Przepadłam. Wierciłam dziurę w brzuchu Jagodzie i stało się. DOROBIŁAM SIĘ PAZNOKCI - jakbym ich wcześniej nie miała ;-) ale faktycznie takich nie. Moje magiczne paznokcie pod wpływem zmiany temperatury zmieniają kolor, a ja mam frajdę jak małe dziecko :-D Jest deszczowo, pochmurnie, jesień to najpiękniejsza pora roku, a ja mam piękne paznokcie wykonane przez Jagodę. Poszukajcie ją na fb @jagodanail - młoda, energiczna, profesjonalna obsługa w konkurencyjnych cenach - póki co, więc warto korzystać póki nie zrobi się o niej głośno ;-)
buziaki dla Jadzki make my day Baby 


Wacław Wantuch - PLATINUM - czy nie platinum - o to jest pytanie

Wacław Wantuch - PLATINUM - czy nie platinum - o to jest pytanie


Czasem mam to szczęście, że znajdę się w dobrym miejscu i w dobrym czasie. Szkoda tylko, że czasem nie mam większych cojones, żeby skorzystać z okazji i jednak zrobić sobie zdjęcie z artystą tak wielkiego formatu. Onieśmielają mnie... tyle powiem... 



Ciało kobiety jest fascynujące i nie jeden artysta próbuje je uwiecznić na wiele sposobów. To czy "dzieło" nam się podoba to już kwestia sporna. Oceniać każdy powinien sam, tak samo jak wyrabiać sobie zdanie. Najzabawniejsze, że tego samego dnia byłam na wystawie i toczyłam zaciętą dysputę o technikach szlachetnych w fotografii i widać różnicę w technice, ale co taki żuczek jak ja się zna? ;-) 








dziecko ciemni

dziecko ciemni



Jeśli miałabym opisać swoje dzieciństwo słowem kluczem byłaby fotografia. Najbardziej z tego okresu zapadły mi w pamięć godziny spędzane z mamą w ciemni. Frajda dziecka odkrywającego magię kuwet :-) to niezapomniane uczucie kiedy pojawia się obraz na papierze.... tego się nie zapomina... to jak motyle w brzuchu przy zakochaniu... tą samą frajdę mam przy pisaniu i malowaniu... a jednak fotografia przesiąknęła mnie do szpiku kości. Nie żałuję, że nie zajęłam się nią zawodowo, bo kocham swoją pracę, ale to nie oznacza, że fotografia zniknęła z mojego życia. Nieustannie mi towarzyszy, czasem dopomina się o swoją obecność. Patrzę na świat innym okiem, dostrzegam coś co inni mijają z pośpiechem... piękną umiejętność wszczepiła we mnie mateczka. Chociaż dorastanie z fotografem zawodowcem nie jest proste ;-) 



W związku z tym, że czasem odczuwam niepokojące ssanie twórcze zapisuję się na dziwnej treści warsztaty, kursy doszkalające :-) dzięki nim spotykam wspaniałych ludzi i moje życie nabiera piękniejszych barw. A przez ludzi do ludzi. 
O Katarzynie Kowalskiej już pisałam nie raz. I pewnie przy okazji kolejnych jej wernisażach będę znów pisać, ale tym razem nie o niej, ale za jej sprawą wybrałam się na dwa wernisaże fotograficzne.
Obydwie dotyczyły technik szlachetnych, a jednak z innym rozmachem, wyczuciem smaku podeszły do zagadnienia. 



Osobiście jednak wolę kameralne zacisze Galerii koło ZPAFu niż natłok pseudointelektualistów w dobrze wystylizowanych kreacjach. Poza tym rozmowa do zamknięcia galerii to coś za czym tęsknię. Obcowanie z ludźmi sztuki to najpiękniejsze doznanie, które trzeba przeżyć. Tylko już nie te latka, jeśli chodzi o toczenie dysput na stojąco ;-) 




Polecam śledzenie artystów małych i wielkich formatów i doświadczania obcowania ze światem sztuki, który wzbogaca. 


#blackmonday

#blackmonday


Moje miasto, a w nim... nie byłabym sobą, gdybym nie była tam, gdzie coś się dzieje. Miasto przybiera jedną barwę, wyludnia się. Miasto staje w obronie praw. Panowie w garniturach zapominają, że to kobieta, nie nikt inny decyduje. Tylko ona musi zmierzyć się z konsekwencją swojego wyboru - ona będzie nosić do końca swych dni brzemię swej decyzji. Nikt nie ma prawa jej oceniać, ponieważ nie jest nią. Państwo powinno niczym ten parasol chronić ją i wspierać w podjętej decyzji, a nie dorzucać jeszcze więcej zmartwień.  









Najdzielniejszy bohater protestu z właścicielką <3


Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger