Święto designu WZORY i Mustache Yardsale


Co robi blondynka w pierwszy wolny weekend od niepamiętnych czasów wyjazdu do Trójmiasta? Odsypia, a potem w poczuciu obowiązku siada do poprawek nad tekstem w czym wiernie uczestniczy naczelny korektor Gajka. Bez niej praca w ogóle nie ma sensu. 
Ale samą pracą człowiek nie żyje, więc postanowiłam sprawdzić co w trawie piszczy w ostatni weekend przed świętami i wybrałam się na miasto. 


Oczywiście skierowałam swoje kroki w pierwszej kolejności do Domu Towarowego Braci Jabłkowskich przy Brackiej na targi designu WZORY z kilku oczywistych powodów. Po pierwsze zobaczyć jak nasz polski designe się miewa, co nowego proponują projektanci, ale również z powodu jednego wystawcy, ale o tym później. 


 To jest moje ulubione zdjęcie - niech wprawny widz zgadnie, dlaczego :-D 


Wychwyciłam kilka ciekawych warszawskich stylizacji :-D Jak się okazuje stolica jest skarbnicą inspiracji. 


Bambaki skradły mi serce - jakbym mogła wykupiłabym wszystkie... cudeńka. 
Ręcznie robione przytulaki wykonane z filcu lub polaru wypełnione puchem poliestrowym nie uczulającym, dla alergików idealne. 


 Na targach kilka stoisk wydawniczych...


Można znaleźć wszystko włącznie z mchem w szklanych łzach... projektu Aleksandry Kujawskiej, ogrody zamknięte w butlach Leśne Licho, po bardziej przydatne rzeczy codziennego użytku w tym meble, biżuterię, zabawki, lampy. Cuda na kiju. Każdy znajdzie coś dla siebie. 



Ta ceramika mnie rozczuliła :-) Chyba jako jedyna na targach. Chociaż wyłapałam kubek w kształcie psa  Azorka z LAMBO, ale jednak ta ma coś urokliwego w sobie. 
Ceramika pochodzi z pracowni LUKA. 


Ilustracje


Poszperałam sobie trochę i jak się okazało firma @PIESKOT pierwotnie zajmuje się produkcją pocztówek, kartek okolicznościowych i plakatów. Ich historia jest prosta, kiedyś poszukiwali ładnych kartek na święta, nie znaleźli, więc zaczęli własną produkcję. A mnie przyciągnęły czapki, a potem rozbroił mnie Pan wręczający krówkę :-D


 młynki tłoczące wzorki...


Moje spojrzenie przykuło stoisko Mia home passion. 


Artysta zaczytany plus "mój" plakat WEŹ SIĘ DO KUPY :-d 



Czasami mam radochę z samej siebie. Obeszłam stoisko Kasi z trzy razy zanim odważyłam się podejść i zapytać czy nie zechciałaby zrobić sobie ze mną zdjęcia, ponieważ jestem fanką jej prac :-) wprowadzając tym samym Kasię w osłupienie, Chyba niecodziennie okazuje się, że grafik może mieć fana :-) PanLis, bo o niego się rozchodzi to istniejąca od 2013 roku mała manufaktura ręcznie wytwarzanych i projektowanych od serca przedmiotów. Kasia współtworzy studio projektowe haveasign. Od jakiegoś czasu śledzę artystyczne poczynania PanaLisa na Insta i jestem mega szczęśliwa, że mogłam porozmawiać z Kasią. 


Opuściłam Bracką i na piechotę mimo lekkiego mrozu udałam się na targi mody niezależnej MUSTACHE.PL Yardsale do Hali Mirowskiej.
Jak na blondynkę przystało przeszłam przez halę i zachodziłam, gdzie to? jak to? czy coś mnie ominęło? Na szczęście, coś mnie tchnęło i szłam jak ten koń z klapkami na oczach przed siebie. Dotarłam i oniemiałam. Dziki tłum. Dobrze, że nie miewam napadów lęków przy takim tłumie ludzi, jak sardynki w puszce poupychani, przedzieranie się w ruchomej masie często niezważających na innych ludzi nie należy do przyjemności, ale uparcie szłam do przodu chcą zobaczyć co tutaj mają. 


Wyłapałam kilka perełek w tym morzu stoisk. 



Morowe @RajtuzyStołecznemnie rozwaliły system :-D czaderskie - syrenka albo PKiN na rajstopach - odlot na maksa. Mój numer jednej jeśli chodzi o targi :-) Brawo dla Łódzkiej Fabryki Rajstop Gabriella. Podbili moje serce.










Niestety w przypadku tych targów nie byłam w stanie spamiętać nazw, bo tłum wymuszał na mnie nieustanny ruch w dowolnym kierunku. Udało mi się przymierzyć kilka oprawek od BRYLOVE, przystanąć na chwilę przy kolorowych swetrach, rajstopach. Łatwiej było na pięterku, ale... 
jakoś lepiej czułam się na Brackiej. 
Uciekłam w popłochu do domu na obiad. Może i bym coś wszamała na miejscu, ale powiększający się tłum mnie zniechęcił. Jednak z wiekiem robię się coraz bardziej wybredna, wolę zaciszne miejsce, gdzie mogę oddać się spokojnie konsumpcji, a nie obawiać się czy lada chwila nie stracę pożywienia, bo ktoś mnie potrąci nie zauważając. Wrrr. 
Mimo wszystko gorąco polecam wybranie się na targi. To idealne miejsca na niedzielny spacer oraz ostatnia deska ratunku dla spóźnialskich na zakupienie oryginalnych prezentów. 


Brak komentarzy:

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger