Chujnia z patatajnią do woli, czyli noc z blondynką

 

 
Noc Muzeów podejście trzecie. Po północy postanowiłam spróbować dostać się do Filtrów, ale ludzki wężyk mnie otrzeźwił, że dostać to ja się, co najwyżej mogę do domu.
jedna chujnia z patatajnią.
 
Noc zaczęliśmy od NOCNEGO MARKETU. Tyle o nim słyszałam, że wypadało się tam wreszcie pokazać, żeby moja reputacja na mieście nie podupadła. No i co ja mogę powiedzieć? Fajna idea, polecam niech każdy poczuje to miejsce na własnej skórze. Osobiście rzeknę, że jakoś nie umiem wmieszać się w miejski koloryt. Przespaceruję się, podpatrzę, zapuszczę żurawia do garnków i mam ochotę się ulotnić w bardziej klimatyczne, cichsze miejsce.







         0:1 dla blondynki




   Wola jest piękna. Stare zaniedbane kamienice przypominające kobiety po przejściach, ich życiowa mądrość odbija się w drobnych sieciach zmarszczce odpadającego tynku i obnażonych cegłach. Kontrastują z hybrydą surowych wieżowców ze szkła, metalu i betonu, niczym panienka w szpilkach o czerwonym podbiciu dumnie eksponująca swoje wdzięki - patrz, podziwiaj, ale nie waż się mnie dotknąć. Która cię bardziej uwiedzie?
 
To dla mnie ucieleśnienie warszawskiego Manhattanu.


nie mogłam się powstrzymać ;-)
sami rozumiecie....


Brodziak otwierał swoją galerię koło BioBazaru, ale nie chcieliśmy się wbijać ;-)
Przyznaję z ręką na sercu ma kilka dobrych fotografii ;-) Nie obraziłabym się jakby jedna z nich zawisła u mnie na ścianie. Warto śledzić jego poczynania. Blondynka prawdę wam powie...
Albo lepiej... Blondynka, jako wysublimowany znawca sztuki wyższej się zna i wie, co mówi...
 
właściwą opcję wybrać i skreślić ;-P



Tak żeśmy doszli do skwerku Popiełuszki. Zrobiliśmy research wśród knajpek i zdecydowaliśmy się na DO WOLI. Kiedy zasiedliśmy w ogródku miałam wrażenie, że niczym nie odstajemy od europejskich miast- poczułam klimat małej Italii czy nawet Transylwanii, którą niedawno odwiedziłam. Nie słychać zgiełku centrum. Rozmowy przeplatają się z trelem ptaków.
Doświadczam preludnium dobrostanu, jakie może zajść między dwójką ludzi. Jest dobrze. Pragnę chłonąć, spijać ją niczym piankę cappuccino, odurzać się jak bąbelkami od szampana. Chwilo trwaj. Tego mi było trzeba.
 
Nachodzi mnie refleksja, dlaczego z innymi mężczyznami tak nie mam? Odpowiedź jest tak banalna, że aż boli. My niczego przed sobą nie udajemy. Nie ma potrzeby strojenia się w piórka, przedstawiania lepszej wersji. Jesteśmy sobą i akceptujemy siebie. Czuję się bezpiecznie.
Nie ma spiny, nikt nikomu nie musi niczego udowadniać. Nie zapętlam się zachodząc w głowę, co on pomyśli, co on ma do cholery na myśli, mówiąc tak, chociaż wcześniej mówił coś innego. Mogę mówić i pytać wprost (jak to ułatwia życie).
Mogę się opić pianką piwa, beknąć, czy nawet pierdnąć (tak kobietom też się zdarza). Zaśmiać się z głębi siebie, swoim piskliwym głosikiem do woli wydawać niekontrolowane odgłosy, nie obawiając się, że mnie wyśmieje.
A to wszystko w połączeniu z intelektualnym uwiedzeniem.
 
I wtedy miejsce nie ma znaczenia, bo liczy się ta druga osoba i spędzony z nią czas. A ja odzyskuję rezonans i spokój ducha. Mogę iść dalej z uśmiechem.
 
Życzę wam, żebyście spotkali takiego człowieka na swojej drodze. Ja mam to szczęście i dziękuję mu, że jest, od lat.

 
A wracając Do Woli - na piwo polecam się wybrać. Pszeniczne delikatne z pianką na trzy i pół palca ;-) Ciemne przyjemne z lekko wyczuwalną kroplą goryczy.
 
Za namową miłego Pana kelnera zamówiliśmy półmiski przystawek, ale...
najlepszy z tego był humus i falafele z pitą, co jakoś nie uwodzi na pokuszenie.

Nie wyrobię sobie zdania po jednym daniu, bo to jak z randką lub książką. Nie należy oceniać po okładce lub pierwszym razie, bo możemy się pomylić i nie dostrzec czegoś czego na pierwszy rzut oka nie widać. Czasem warto iść na drugą randkę. Czasem wewnętrzy głos nam podpowiada. Trzeba wsłuchać się w siebie. A jak będzie źle zawsze można grzecznie podziękować i wcześniej wrócić do domu ze spokojem ducha, że spróbowało.
 
 A w menu mają kuszącą ośmiornice i burgery....
Może tam wrócę, kiedy najdzie mnie ochota na klimat europejski w środku miasta.


     Do Woli Bistro & Cafe
     Chłodna 2/18


Moje PS. do wszystkich
Życie jest za krótkie, żeby nie spróbować. - zawsze warto próbować, jeśli wierzymy, jeśli coś nam podpowiada, że warto o coś zawalczyć to zróbmy to nawet jak się boimy.
Nie jestem byle kim - nie zapominajmy o tym.
  

1 komentarz:

Unknown pisze...

umarłam ze śmiechu na ten tytuł :D kurcze, muszę się w końcu na targ wybrać, w kółko chodzę wokół tego tematu i jakoś nie dotarłam :(

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger