JeBany


- patrzcie - wskazuję znajomym na mijany szyld sklepu - JeBanny. 
dobry początek wieczoru ;-)    


   Wrzesień potrafi mi dać w kość. Tak szczerze to chciałabym, żeby się już skończył. Życie potrafi mnie zaskoczyć na każdym kroku ;-) Każdy dzień przebija poprzedni. W takich momentach potrzebuję odskoczni. Jakoś z automatu włącza się włóczykijostwo, o czym innym razem. Na mniejszą skalę mimo pierwszej myśli, że najlepszym rozwiązaniem jest zaszycie się pod kocem, nie wychylanie nosa i wydawanie kakofonii dźwięków przypominających wycie do księżyca, jak na złość moja uparta przewrotna natura wymusza na mnie ruszenie tyłka na miasto, kiedy dostaję propozycję "jest wernisaż, co ty na to?". Tak trafiam do XANADU. Nie miałam zielonego pojęcia, że w stolicy jest galeria dysponująca tak imponującą powierzchnią. Staram się nie kierować pierwszym wrażenie, bo zawsze można się na tym przejechać ;-) Ale oprócz wow widząc przestrzeń miałam poczucie dysonansu estetycznego - jak mając taką przestrzeń można ją zagracić wieszając koło siebie obrazy od sasa do lasa. Koszmarek osoby o wrażliwszym poczuciu estetyki.  


   W pierwszym pomieszczeniu są obrazy różnych autorów. Poznałam prace moich nowych znajomych i obrosłam w piórka z radości :-D Prace Anny Nosowicz Ruiz "Hiszpańskie światło" można podziwiać w pomieszczeniach trochę ukrytych, ale przestronnych, gdzie w zaciszu można kontemplować sztukę. Jestem trudnym odbiorcą sztuki, zwłaszcza współczesnej. Muszę wejść w interakcję z obrazem, prawie jak z człowiekiem. Czasem zgrzyta, droczymy się ze sobą, ale coś we mnie zostaje z tego spotkania. Obraz musi mnie zatrzymać przy sobie, nie pozwolić od siebie odejść. Jakby miał w sobie magnetyzm, który cię przyciąga. Nie pozwala o sobie zapomnieć. To są sekundy. Jeśli mam chemię z obrazem to idzie jak lawinowy ciąg skojarzeń. Patrząc na niego mam określone kadry, myśli, połączenia, metafory. Najgorzej jak spływa po mnie jak po kaczce. Stoję i głowię się o co chodzi. Pustka. Pytam - "Kowalska Ty mi to przetłumacz, bo ja nie słyszę tych obrazów". - "Czytaj je technicznie" - słyszę, bo i tak można czytać obrazy. Jeśli chodzi o prace Nosowicz to zaciekawiły mnie niektóre zestawienia kolorystyczne, które zwróciły moją uwagę. Nie każde abstrakcje przemawiają do mnie, co oczywiście nie umniejsza twórczości malarki. 

Rozprawialiśmy ze znajomymi nad znaczeniem wielkości... tak tutaj rozmiar też może mieć dla poniektórych znaczenie ;-) Osobiście uważam, że większym wyczynem jest na mniejszej powierzchni przekazać to co masz do powiedzenia. Duże formaty dają możliwość działania
z rozmachem. 









   Przyłapana na kontemplacji sztuki ;-) 


   A poniżej kilka prac z pierwszego pomieszczenia, które zwróciły moją uwagę ;-) 




Joanna Szostak - wystarczyło, że raz zobaczyłam jej obraz w pracowni i bezbłędnie rozpoznałam jej pracę w stolicy ;-) 


artystyczny miszmasz ;-) 


Nie mogłam się powstrzymać ;-) niezły kawał sztuki ze mnie ;-)
jak nic na okrągłe urodziny zafunduję sobie akt  


XANADU Galeria Hoża 51 


Brak komentarzy:

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger