forførelsens kunst af Mikkeller, czyli Mikkeller Warsaw Bar



Znacie to uczucie. Przechodzicie koło jakiejś knajpy i obiecujecie sobie, że wybierzecie się do niej w najbliższym czasie, ale natłok spraw różnej treści wam na to nie pozwala. Jak się wreszcie wyrwiecie, on was tam zabiera, nie mając zielonego pojęcia, że miałaś to w planach. 
Za dobrze mnie zna i wie co lubię. Teraz wyobraźcie sobie, jak szczerze zaczynam się śmiać, kiedy orientuję się, gdzie idziemy. 


Wchodzimy przez okno, taka nowa moda - po co używać drzwi, jak można oknem. Mikkeller Bar Warsaw wita nas. Mikkeller to istniejące od 2006 roku minibrowar z Kopenhagi, który współpracuje z innymi piwowarami, nie mając swojego oficjalnego browaru. Założyciele - nauczyciel matematyki i fizyki w szkole średniej i dziennikarz - domowi piwowarzy, co to trochę bawili się próbując odtworzyć receptury znanych piw, nie spodziewali się, że od kuchennych eksperymentów dojdą do produkcji 17 000 hektolitrów piwa rocznie. Mikkeller dwukrotnie został uznawany za najlepszy browar na świecie... tym bardziej rozumiecie, jako raczkujący Beer Geek, wiadome było, że moje małe nóżki prędzej czy później poniosą mnie tu.


Jak to ja zamiast zacząć jak na człowieka przystało, posiedzenie rozpoczęłam od deseru... nasiąkniętego alkoholem... Bourbon Pecan Pie, co mam kochani powiedzieć. Jest mhm... i mhmm.... - to jak dobra gra wstępna, która podkręca temperaturę i zachęca do dalszej zabawy. Byłam urzeczona miękkością, lekkością, idealną kompozycją i strukturą ciasta, że się tylko uśmiechałam i zachwalałam. Tak bardzo, a może za bardzo, że przemiły kelner mi nie uwierzył na słowo, a tym bardziej w żadne słowo, które padło z moich ust. Bourbon mi do głowy nie uderzył, a jednak zwątpiono w szczerość mojego płynącego z głębi serca wywodu ;-)


Jak się już uraczyłam słodkim przyszedł czas na coś konkretnego. W Mikkeller Bar oferują móżdżki, lolipopy, parfait z kurzej wątróbki, szpik, kanapki... chipsy ze świńskich uszu... 
jest w czym przebierać i wybierać. Jednak do mnie przemówił TALERZ 
- tak wiem, co sobie myślicie, jednak za dużo bourbonu... 

A jednak TALERZ MAŁY moi kochani, to zestaw składający się z 1 porcji mięsa do wyboru + 2 dodatków również do wyboru do koloru. Moja kompozycja składała się z makaronu z serem (ta niepozorna petit porcja, nie dajcie się nabrać, w tym przeuroczym garnuszku zapchała dwie osoby), do tego frytki, a jako danie główne STEK wędzony orzechowcem 

I przepadłam na amen. Jakbym przeniosła się do lasu, gdzie jest głusza, cisza i wędzarnia. 
Tak cholernie pysznego steku dawno nie jadłam. Rozpływający się w ustach, idealnie zbalansowane smaki, czuć kunszt wędzenia...  Miałam podjadacza, więc porcja dla dwojga, jeśli tylko będziemy skorzy do podzielenia się tymi dobrociami. 

I znowu jak zaczęłam chwalić i rozpływać się to nasz przeuroczy kelner ni w ząb nie wierzył. Droczyli się z M w najlepsze, że ja tak zawsze? Że niby jestem uszczypliwa, ironiczno - sarkastyczna... i że trzeba mnie poznać, żeby załapać ile w tym prawdy. 
Panowie świetnie się bawili, a ja postanowiłam im tego nie psuć. 
Bo im bardziej starałam się sprostować tym bardziej mi nie wierzyli. 

wędzą, kiszą, nadziewają, wypiekają... i fermentują :-D 
ja czuję się jak dobrze sfermentowane piwo. 



A teraz o najlepszym - na pierwszy rzut poszedł pszeniczny delikatny, którego nazwy nie spisałam, bo po co? Oczywiście okazało się, że M ma lepszy gust. Jest dwóch mężczyzn, którzy mogą mi wybierać piwo w ciemno to Michael oraz Kuba, albo trafiło się ślepej kurze ziarno :-p co też jest możliwe. 

To cudo powyżej to Artean Żytnia Pacific 

ps. w takich maluszkach serwują ;-) 
a takie malinowe wypieki to miałam po wizycie u Mikkellera 

Jeśli chodzi o wystrój jest tak pięknie spójny jak to tylko Duńczycy potrafią. Prostota, minimalizm, piękno w klasycznym wydaniu. Można się zasiedzieć. Dobre miejsce na pracową integrację, jak również wszelkiej maści towarzyskie wypady.  



PS. byłam tak zaaferowana towarzystwem, jedzeniem, piwem, że wychodząc zapomniałam prezentu. 
Mój ulubiony Pan Kelner - to bez sarkazmu - pobiegł za mną, złożył na pożegnanie życzenia i wręczył zgubę. 

Mikkeller Bar Warsaw 
Chmielna 7/9 



Brak komentarzy:

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger